piątek, 12 czerwca 2015

ROZDZIAŁ 4. Niall! Gdzie tu jest jakiś sex-shop?

- O ,co to jest ? - paliłam głupa.
- Ym... Em... Ja... - Harry zaczął się jąkać ,a ja roztargałam opakowanie.
- Balony !
- Ym... Tak. - powiedział cały czerwony ,a ja zdusiłam w sobie chęć wybuchnięcia śmiechem.
- Jesteś taki romantyczny ! Nadmuchaj ! - podałam mu kondom.
- Wygląda dosyć lipnie... Co jeśli pęknie ?
- Oh ,przestań. Patrz ! Tu masz instrukcje obsługi ! - podniosłam opakowanie ,chcąc przeczytać drobny druczek na odwrocie ,lecz szybko mi je wyrwał. - Co robisz ? - zapytałam czując ,że już długo nie będę w stanie tego ciągnąć.
- Po co komu instrukcja dmuchania balonów ? - zapytał szybko i wsadził kondom do ust ,zaczynając w niego dmuchać. Nie wytrzymałam i wybuchnęłam śmiechem.
- Co cię tak bawi ? - zapytał zdezorientowany.
- Jeszcze żaden chłopak nie dmuchał mi prezerwatyw na pierwszej randce. Punkty za orginalność.
- Myślałem ,że nie wiesz ,co to jest... I em... Nie chciałem cię demoralizować... - zakłopotanie chłopaka ,w pewnym stopniu było nawet urocze.
- Oh ,jaki troskliwy. A tak w ogóle ,to po co ci one były ?
- Porozmawiam z Zaynem na ten temat... - czyżby prosił przyjaciela ,o pomoc ? Na tę myśl ogarnęło mnie dziwne uczucie. Może na prawdę mu się spodobałam ?
- No to teraz już wiem ,kto jest taki romantyczny.
- Ej ! McDonald ,to był mój pomysł !
- Nie pogrążaj się. Możesz już odwieźć mnie do domu ? Jest mi cholernie zimno.
- Tak. - odpowiedział i po kilku minutach siedzieliśmy już w samochodzie. Zapięłam pasy bezpieczeństwa i ruszylismy. Podroż minęła prędko. Rozmawialiśmy na różne tematy i było dosyć przyjemnie. Zaczynałam się nawet przekonywać ,co do tego ,że Styles może być spoko.
- Dzięki. Było całkiem... Miło ? - powiedziałan ,gdy stanęliśmy na moim podjeździe. Zaczęłam niezdarnie opuszczać samochód ,gdy chłopak zakaszlał ,sugerując że o czymś zapomniałam. Spojrzałam na niego pytająco i prychnęłam ,gdy chłopak wskazał na swój policzek. Cmoknęłam go w niego i wyszłam. Otworzyłam drzwi do domu i na palcach weszłam do środka ,modląc się ,żeby mama już spała i nie zauważyła mojej nieobecności.
- Gdzie byłaś ? - głos mojej matki  sprawił ,że moje marzenia legły w gruzach.
- Ym... U koleżanki.
- Kłamiesz. Czyj to był samochód ?
- Mamo ,mam prawie 18 lat i nie muszę zwierzać ci się z każdej wykonywanej przeze mnie czynności !
- Właśnie. "Prawie". Nie będziesz mi się puszczała na prawo i na lewo !
- Powiedziała kobieta ,która pieprzy się z listonoszem ! - Ups...
- Co ty sobie wyobrażasz gówniaro ?!
- Powiesz mi może ,że kłamie ?
- Do pokoju ,ale już !
- Z wielką chęcią. Miłej nocy. - uśmiechnęłam się bezczelnie ,po czym powędrowałam do swojego pokoju. Myślicie ,że przesadziłam... ?

 Następnego ranka ,obudziłam się godzinę przed czasem. Próbowałam zasnąć ,ale nic z tego nie wyszło ,więc postanowiłam zacząć się przygotowywać. Gdy skończyłam była godzina 8.00 ,co oznaczało ,że do rozpoczęcia zajęć zostało mi jeszcze sporo czasu. Stwierdziłam ,że po wczorajszej kłótni ,przebywanie z moją mamą w tym samym budynku ,nie jest najlepszym pomysłem ,więc opóściłam dom i powolnym krokiem ruszyłam w stronę szkoły.
Na korytarzach panowały pustki.
- Dzień dobry. - przywitałam się z przechodzącą obok nauczycielką.
- Dzień dobry. Co ty tutaj tak wcześnie robisz ? - zapytała uśmiechnięta.
- Ymm... Nie mogłam spać...
- Oh ,dobrze. Skoro już jesteś ,to może mogłabyś zanieść te książki do sali biologicznej ?
- Tak ,jasne. - zgodziłam się ,a kobieta podała mi stos podręczników. Wzięłam je i udałam się w stronę danego pomieszczenia. Po chwili stałam już przed odpowiednimi drzwiami ,lecz usłyszałam znajome mi głosy - Harrego i tego jego kolegi Zina czy Zena. Co oni tutaj tak wcześnie robią ? Stwierdziłam ,że nie będę im przeszkadzać.
- I jak wczoraj poszło ?
- Już wie ,co to prezerwatywa ,więc nie jest najgorzej. - Albo mi się wydaje ,albo gadają o mnie...
- Tym razem nie wygrasz. - Czego kurwa ma nie wygrać ?! - Już wyobrażam sobie ciebie w tych mokasynach z ulizanymi włosami...
- Żebym ja ciebie przypadkiem takiego nie widział.
- Nie ma opcji. Nie zaliczysz jej do tygodnia.
- Jak będę miał taką ochotę ,to zrobię ,to jeszcze dzisiaj. Alex tylko udaje niedostępną ,a tak naprawdę masturbuje się przy moich zdjęciach. Ja zawsze wygrywam i tym razem nie będzie inaczej. - No nie wierzę kurwa. Ten chuj ,założył się o to ,że mnie przeleci ! A ja głupia ,zaczynałam myśleć ,że wcale nie jest taki zły !  Chciałam wbiec do środka i najprościej w świecie mu wpierdolić ,ale doznałam olśnienia. Się chłopak zdziwi...
Położyłam książki przed salą i wybiegłam ze szkoły. Tylko kurde... Na tym zadupiu jest taki sklep ?  Stałam w zamyśleniu ,gdy zobaczyłam Nialla.
- Niall ! Gdzie tu jest jakiś sex-shop ? - zapytałam ,a on spojrzał na mnie ,jak na wariatkę.
- Po co ci on ?
- Chyba ci nie muszę tłumaczyć ,po jaką cholerę się do niego chodzi ?
- Ale po co ty do niego idziesz ?
- Później ci powiem.
- Okej... To w takim razie ,dlaczego przychodzisz z tym pytaniem do mnie ?
- Nie wyglądasz na prawiczka. - zaśmiał się.
- Jest jeden dwie przecznice dalej. Powiedz ,że kupujesz dla mnie ,to zostaniesz rabat. Wiesz... Jest się tym stałym klientem. - przewróciłam oczami.
- Okej ,dzięki. - powiedziałam i zaczęłam iść we wskazane miejsce. Co ci ludzie sobie o mnie pomyślą ? Weszłam do środka ,a ekspedientka popatrzyła na mnie ,jak na zakonncie.
- Yyy.... Ja kupuje dla Nialla.
- Ah ,mogłam się domyślić. Co tym razem ? - złapałam kajdanki ,bat i jakieś seksi wdzianko. Zapłaciłam za zakupy i opóściłam sklep. Udalam się do domu ,który prawdopodobnie o tej godzinie powinien być pusty. Opracowałam w głowie plan działania. Jedyną przeszkodą było to ,że nie wiedziałam jak dostać się do jego mieszkania. Chyba że...módlmy się żeby ,to okno było otwarte.
 O godzinie 14 stałam już pod jego domem ,a raczej willą z zajebiście wielkim ogrodem. Brama ,prowadząca do budynku ,o dziwo była otwarta. Zauważyłam ,że jedno z okien na pierwszym piętrze jest uchylone. Wspięłam się na parapet i już miałam zamiar podciągnąć się wyżej ,gdy usłyszałam swoje imię.
- Yyy... Alex ,co ty robisz ? - głos Nialla ,spowodował ,że z niego spadłam.
- Um... Piłka mi tam wpadła....
- Alex.
- Ugh ,okej. Harry to skurwysyn i chcę mu dać nauczkę. Żaden gnój nie będzie się o mnie do kurwy nędzy zakładał.
- Zuch dziewczyna. Chodź. - złapał mnie za rękę - wejdziemy kulturalnie - wyciągnął klucz spod doniczki i podał mi go ,a ja uśmiechnęłam się i weszłam do środka. Dom był pusty. Teraz musiam tylko znaleźć pokój Stylesa ,co nie było trudne ,gdyż jedne z drzwi ,obklejone były plakatami roznegliżowanych panienek. Weszłam do środka. Pokój urządzony był w ciemnych kolorach. Na środku stało duże łóżko. Przebrałam się w te ździrowate ciuszki ,a chwilę potem usłyszałam otwieranie się frontowych drzwi. Położyłam się na łóżku ,przybierając seksowną pozę ,a do pokoju wszedł szatyn. Gdy mnie zobaczył ,jego źrenice poszerzyły się i pociemniały.
- A-alex ? - zapytał jąkając się.
- Mhm. - wymruczałam ponętnie. Wstałam i podeszłam do niego trzymając wcześniej kupiony bat.
- C-co ty robisz ?
- A co chcesz robić ? - uderzyłam go ,a on wykrzywił twarz w bólu. - Rozbiesz się kociaku. Bądź grzecznym chłopczykiem ,to mamusia cię nie uderzy. - nie musiałam prosić dwa razy ,gdyż po chwili stał przede mną w samych bokserkach. Pchnęłam go na łóżko i wyciągnęłam kajdanki.
- Alex... - wyjęczał ,gdy otarłam się o niego. Chwyciłam jego nadgarstki i przykułam go do łóżka. Popsikałam go bitą śmietną ,którą znalazłam w kuchni ,po czym zbliżyłam się do jego ucha ,wkładając kluczyk od kajdanek do jego bielizny .
- Źle wybrałeś Harry... - wyszeptałam ,a następnie zrobiłam mu zdjęcie i zostawiłam zszokowanego.

         ------------------------------

Hej ;) Jak widać ,dopiero zaczynamy i zależy nam na waszej opinii. Komentarze są dla nas ogromną motywacją i liczymy na to ,że ich przybędzie. <3 Do następnego ;*

2 komentarze: